poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Słuchanie rad analityków to zachowanie hazardowe

Jak podaje Rzeczpospolita, jedynie połowa rekomendacji wydawanych spółkom przez analityków domów maklerskich jest trafiona. Czy zatem nie lepiej zamiast podążać za radami suto opłacanych ekspertów zdać się na rzut monetą albo szczęśliwy (mniej lub bardziej) traf?

W zamierzchłych czasach mrocznej komuny zespół Tilt wyśpiewywał: Nie wierze politykom, nie. Wydaje się, że w obecnych czasach mrocznego korporacjonizmu można zaśpiewać na tę samą nutę: Nie wierzę analitykom…

Rzeczpospolita wyliczyła, że w ubiegłym roku skuteczność rekomendacji Domu Maklerskiego Millennium wyniosła – uwaga – 81 proc. Jedną czwartą błędnych analizy dokonał DM PKO BP, UniCredit ponad jedną trzecią. To domy maklerskie, które gubiły się najmniej.

Jedna trzecia błędnych analiz wystarczy, by uplasować się w trójce najlepszych domów maklerskich w Polsce. Jak to świadczy o krajowym rynku finansowym i jakości usług oferowanych przez nasze instytucje finansowe?

Wśród 169 naliczonych przez Rzepę rekomendacji „kupuj” aż połowa okazała się nietrafiona. Równie dobrze analitycy mogliby spędzić godziny na analizie danych finansowych, wytężyć zwoje mózgowe i wyprodukować rekomendację „kupuj albo nie kupuj”. Byłoby prościej, uczciwiej i zdrowiej.

Ale to nie wszystko. Domy maklerskie uparły się by nie dać zarobić. Prawie połowa (43 proc.) rekomendacji negatywnych także okazała się błędna. Ekspert zaleca sprzedawanie akcji, po czym akcje drożeją i delikwent dowiaduje się, że zamiast zarobić stracił. Rzeczpospolita opisuje przypadek Ipopemy, która zaleciła sprzedaż akcji spółki, która następnie wzrosła o 140 proc.

Cóż, pomyłki chodzą po ludziach, można by rzec. Błędy ludzkie w systemach finansowych to rzecz normalna. Warto jednak zastanowić się czy absolutnie poważnie należy traktować ekspertyzy analityków, którzy mylą się równie częste co szympansica Lucy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz